szeptem po cichu wyznania
słychać gdy dzień już zgasł
- to matce odrzekłam ostro
szemrze dusza zgubiona
- to gardziłam moją siostrą
tak mrok przenika stale
świat nie słyszy w ciemni
gdy toną spóźnione żale
- i bracia jeszcze tacy mali
wyznaje cichym tchnieniem
- tak mocno za mną płakali
koło życia zakreśla minuty
ubywa wiosen w pejzażu
i nie ma tej samej co przódy
- a ty jesteś jako bez skazy ?
pyta zaś innej opodal duszy
- takaś biała i piękna na twarzy
grzech płynie strumieniem
nie ozwie się ten który ma
jak lilia lico i czyste sumienie
w pokorze zaś znosić trudy
po cichu smutki jeno wylewać
szukać w życiu cudu jak zguby
tego tylko potrzeba...