dziś drzewa są tak białe jak spryskane pianką
za oknem ludzie biegną niosąc gdzieś bagaże
a ja tu siedzę wewnątrz z pustą filiżanką
mrugają do mnie gwiazdy niebo takie jasne
pamięta nadal księżyc błyszczy na kanapie
niektóre dzisiaj spadną zerwą swe kajdany
i może nawet jedną sam dla siebie złapię
w lodowym labiryncie pytam wciąż o drogę
lecz ludzie pokazują całkiem różne strony
pokieruj mnie swym światłem niczym trwałą lampą
tak pragnę bowiem zerwać zimowe zasłony
i szklankę daj mi pełną pragnę mieć nadzieję
lub chociaż do połowy nalej ciepłej cieczy
bo serce mi zamarzło na początku grudnia
i tylko jakieś ciepło może je uleczyć