hukiem grzmotu błyskawicą
najpierw blaskiem kuło w oczy
by w sekundzie zrodzić nicość
przeleciało jak sikorka
razem z deszczem i ze słońcem
gdy zrywałem cudne kwiaty
na porannej letniej łące
dziś już nie ma tamtych ulic
zmarły szyldy na kawiarniach
jeszcze tylko świeci jedna
gdzieś na skraju miast latarnia
nowe lato będzie inne
nie wyrosną tamte drzewa
choć każdego dnia w umyśle
wciąż na nowo je podlewam