w lodowate ręce grudnia
nie ma już żadnych peronów
dworce przybrały kształt muszli
po ostatniej kartce kalendarza
stary spleśniały mur
za oknem poprzedni styczeń
ukryty w fasadach powojennych kamienic
dopiero co zanika jesienna mgła
przeciera szlaki dla jasnych ranków
więc gasnę podobny zdeptanym liściom
brukuję sobą ulice dla noworocznych stóp