zdejmuję senną maskę schodząc do szatni
czy to szum jesiennych liści
czy oklaski tłumu
nie wiem
na rogach ulic stoję jak mim
relikt dawnych epok i przygasły neon
chwytam ludzkie twarze chowam po kieszeniach
stare greckie maski o antycznych rysach
gdy nadchodzi wieczór
kurtyna podnosi się z wolna
wychodzę na puste deski teatru
zajmuję pierwsze miejsca pod sceną
tak trudno nauczyć się żyć
jako aktor i jako widz