widzę w lustrze czarny firmament
w rogu łóżka stoi bez gwiazd
zazdrosna o sny przy blasku słońca
budzi mnie wczorajsze wołanie
szum oceanu z dalekiej plaży
ptaki odlatują z mojego parapetu
szukając schronienia przed wieczną zimą
dzień przebiegł ukradkiem w holu
widziałem go przez dziurkę od klucza
zatrzasnął drzwi z ostatnim hukiem
by płynąć do kogoś za horyzont
nie mam miejsca pod całym niebem
na dnie mórz noc płynie wolniej
już ślady na ziemi coraz bledsze
najwyższy czas o sobie zapomnieć...