powtórnie pożarty
rozsypany jak piach na pustej plaży
dziś ponownie muszę przestać
marzyć
nadchodzi największa burza
ośmioletni wiatr ulepił falę
wisi nade mną jak ogromna wydma
bym nie mógł pójść już nigdy dalej
promienie słońca kłują moje oczy
pragnę je złapać ogrzać swoje palce
ołowiane chmury łamią słabe dłonie
czas się znowu stać tym kruchym latawcem