znam już każdy swój poranek
słońce zajdzie późną nocą
zanim sam nad ranem wstanę
sto wieczorów z sinym niebem
pusty pomost błysk jeziora
tyle dałbym by zawrócić
lecz to ciągle nie ta pora
miną lata dni zwietrzeją
doba wyschnie tak jak plamy
lecz w tych miejscach i o czasie
już się nigdy nie spotkamy
ja dogasam tak jak świeca
gdzieś w połowie knot się spalił
musi zostać forma z wosku
której nikt już nie zapali