rozbiło się o skały w ciszy
nie było gwizdania fal
wiatr nie śpiewał pieśni oceanu
dusza dryfuje w samotności
niewidzialne ptactwo kracze w dzikim tańcu
nie ma już rybaków połów się zakończył
sieci jak kotwice leżą w morskiej toni
zmarli również chodzą tymi ulicami
ktoś próbował wdepnąć w moje szare ślady
znam te czarne plamy na bielutkim śniegu
które nikną nagle jakby tuż przed skarpą
jeszcze tylko będę w kilku znanych miejscach
serce wprawię w serię bardzo dużych wzruszeń
bo straciłem dawno ale jakby dzisiaj
ledwie żywy umysł i zmarzniętą duszę