aż usta twoje z lazuru okradną
moje ciało,
i delikatnie jak kwiat na niebie zcałujesz chmury na mym ciele
a potem w gęstość moich włosów zatapiasz ręce
bierzesz w ramiona
i tylko ściany łóżko i pies
czują jak w nich z rozkoszy konam
jak słońce spotka się z księżycęm
twe dłonie drżą na moim ciele
jakby ta rozkosz skracała życie
albo sie boisz dać za wiele
i legły mury wszelkie tabu
choć z tak daleka tak sobie bliscy
wiara religia nie ma znaczenia
rozkosz namiotu tajemnicy
biel piersi nagich
szept ciał złączonych
jak jedno ciało
w błękicie stopione