ozdabia złotem szarość ulic
pragnie samotnych i umarłych
do swego ciepła dziś przytulić
umarłym listkom daje życie
drzewom znów wręcza ich korony
poprawia wygląd temu światu
który jest wciąż tak oszpecony
jeszcze wieczorem widać jasność
lipcowe niebo nie zna mroku
pod jego skrzydłem zakochani
na noc znaleźli swoje lokum
a ja gdzieś stoję pośród ciszy
słońce omija mnie z daleka
lecz będę aż do końca świata
na mały promień sam wciąż czekał