i latać
nie wiele trzeeba wspiąć się wysoko
a potem
zamknąać oczy i spadać
i latać
szukać gdzie mnie wiatry poniosą
i gdy obudze się w twych ramoinach
jak zrywasz ze mnie resztki wstydu
i w udach białych zgwałcisz tą ciszę
kiedy cię między nimi nie było
i kiedy usta zgubimymy w sobie
kiedy złamiemy wszytkie te tabu
wtedy znów spłonę i się uniosę
nad wszystkim co ciszą zamknęło nam ciało
potem znów czekać będę wieczora
i raz za razaem w spomnieniach konać