znów tną niebo gdzieś w oddali
tam światełko widać w mrokach
ktoś tak dawno je zapalił
nie mam domu jak te ptaki
ciągle zmierzam w stronę świtu
może w końcu znajdę skrzydła
aby runąć w dół ze szczytu
patrzę tylko w małe światło
tam gdzie pieszo nikt nie dotarł
i nie zerkam już za siebie
biegnąc prosto na wzór Lota
już tak bardzo bolą stopy
cisza kłuje w samo serce
tylko światło mi zostało
mały promyk i nic więcej