po śniegu zdradliwym
aż lud łapy do krwi zdziera
uciekam dalej szybciej
na przód bracia wilki
uciekam
przed słowem twoich ust
przed życia pokochaniem
i przed tm że to moje
bezzsensu jest pisanie
więc szybciej ku wierzbą zaklętym
na których śmierć słodko śni
i dalej ku wyklętych
tygodni miesięcy dni
ach śpieszmy spieszmy się kochać ludzi
tak szybko przecież odchodzą
na skraju dnia się budzi zwątpienie
po śmirci są już pytania martwe bez odpowiedzi
kochajmy siebie za życia
zanim nas śmierć wyprzedzi