ani puste odgłosy ciszy kiedy msnie odwiedzasz
nie pytam cię o nic
wiem że nie odpowiesz
po kogo dla czego
co mi da ta wiedza
o Azrrailu zaparzyłam cherbatę
w ciszy słychać najgłośniej twoje nieme kroki
dawno ci wybaczyłam
zabrałeś tak wielu
teraz znów nam przyszło milczeć sobie w oczy
skrzydła ci poczerniały od zła tego świata
i w żrenicach śmierci brak śmierci płomienia
zdązymy odpocząć w miłości milczeniu
ty i ja skazani na wieczne cierpienie
bo trawa jest wieczna pod bosymi stopami
kiedy mnie ty zabierzesz wyrośnie na grobie
i ty wiecznie będzięsz żył między światami
lepiej być człowwiekiem
niż śmierci Aniołem