gdy warczę jak wściekły wilk
wyrzucam z siebie nagie słowa
aż to utraty tchu
módl sie o chwile
gdy jeszcze łza poleci
i siądze drżąc obok ciebie
z tysiącem pytań
nie uciekaj przed moim gniewem
rozpaczą
rwaniem włosów z głowy
rozbitą filiżanką
kiedyś zamilknę
wpatrzona w kruche wspomnienia
których nie miałeś sił ocalić
i wtedy zapadnie między nami milczenie
czarna zasłona obojętności
wydawać ci się będzie
że jeszcze jestem za kotarą
że przecież słyszysz mój oddech
znajdziesz pustke wspomnień i brak listu na pożegnanie