nie za starą i nie za młodą,
w sukni zwiewnej wzorzystej w bukiety
i niemodnej.
O blond włosach, do ramion, do piersi,
o spojrzeniu choć śmiałym, niewinnym
-tłoczny azyl dla zbłąkanych wierszy-
w oczach piwnych.
Małym nosie a jakże powabnym,
o policzkach łaknących pieszczoty,
brwiach i rzęsach takich zwykłych, ładnych,
ustach słodkich.
Wymyśliłem cię przy strumieniu
pochyloną i przykucniętą,
trochę smutną ale nie wiem czemu,
wymyśliłem cię uśmiechniętą.
I na łąkach pośród trawy, kwiatów,
prawie nagą w świergot zasłuchaną,
że cię muska ciepły oddech wiatru,
wymyśliłem cię zakochaną...