co wzrok pod nimi topnieje
lecz bywają też i smutne
gdy trosk jest w życiu wiele
nie ukoi ich płynący czas
zaklęty w wolnym pempie
nie ukołysze mroczna noc
ani promień jasny we dnie
jesień się na ziemi ścieli
już wiatr kłuje ciało ostro
- prędzej.. zmierzch nagli
idź przecie do niej prosto
cień zaś nadchodzi szary
gwiazdy przez bór oświetlą
dojrzysz oczy zgnębione
i zemstę w głębi wielką
raz oddech płytko opada
nie umknie spotkania chwila
serce myląc ciągle swój rytm
rwie niczym potok w żyłach
- czyż to nie ona tam czeka?
mgła ją otula ni ślubny welon
usta układa chce imię wołać
lecz milczy i patrzy szczero
miękko szumią liście w lesie
z wolna wyciąga ramiona
niemal dotyka i czule pieści
lecz znika nim akt się dokonał
uścisk w próżnię natrafił
wiatr się zbudził mocny
- gdzież uciekasz miła
w czarnej sukni z nocy
to wzrokiem biega dokoła
szaleństwo w duszy już pełga
wtem od lasu szybuje mrok
a jemu ślepo tęsknota wielka
nagle szept jeden słychać
jakby mu w głowie się tlił
- skoro tak kochasz miły
lepiej byś w grobie tu był..
17 lat później, ten sam las..
pstre kwiatki pod laskiem rosną
w ich morzu śpiewa dziewczyna
wianki z nich plecie czułymi ruchami
pawie oczka do wianka przyczynia
~zamilkły mi maki
gdy szumi las,
zamilkły bratki
śnieżno białe,
niech śpiewa choć
cichutko wiatr,
nim też nie ozwie
się wcale... ~