gdy słońce wgryzało się w mury miasta
spalony trawnik nie pozbył się śladów
nie wyschły krople ostatnich pocałunków
życie widnieje rozwieszone na plakatach
kilka dawnych scenek powielone kalki
przesiąknięte deszczem zmurszałe arkusze
nie chcą spłynąć rynną do brudnych potoków
rozdrapałem ściany aż do wrót tajemnic
tuż za nimi światło tak znanego słońca
wszak to jest to samo które gryzło mury
swądu spalenizny już nie będzie końca