i nie mgły szarobiałe,
idą ku mnie powolnie,
serce drży oszalałe.
Tyle pragnę powiedzieć
i tak mocno się wtulić,
obok kwiaty i wieniec,
włosy gładzi dłoń czuła.
Po policzku łza spływa,
cudem, szczęściem przyzwana,
błogie ciepło mnie skrywa,
dotyk rąk ukochanych.
I westchnienie co z piersi,
samo gdzieś się wyrwało,
tak odległe, dziewczęce
a z początku nieśmiałe.
...Powracacie... a nie wiem
ile chwila ta trwała,
ziemia mieni się śniegiem,
mieni mgłą szarobiałą.