mrok w oczach spopiela
upadły dni które były jak cud
rozmyta już barwa ziela
a nad sadami jesień wędruje
dłoń zakrywa zmęczone oczy
niebo szeroko rozciąga chmurę
za bielą błękit zgaszony kroczy
szarpią się nagie w szeregu drzewa
wiatr je muśnięciem dotknie
i jak kochanek w koronach śpiewa
rwąc je z tanecznym krokiem
ocean groźnie wydyma fale
ciemne jak skryte są myśli
ciągle szumi wyznając żale
wiosną swe serce oczyści