szarość i tak powstać gotowa
nie łatwo po prostu umierać
nie łatwo ze śmiercią ucztować
przez jakże zamknięte usta
przez aluzję marną do snu
jeszcze powieki drgały
niby otworzyć miały się znów
czy to już wpół do życia
władczo wychyla się świt
czasem warto zapomnieć
czasem za nic przystoi pić
krok po kroku wybierać
myśli oddzielać od kości
do bólu patrzeć po próżnicy
do bólu życiem się gościć
wszystko to nie sprawi różnicy
czy tli się w ustach papieros
czy zwykłym powietrzem
przyjdzie oddychać nieraz
nie ma ucieczki po kres
przed nicością i nieznanym
czy żyjesz pijąc tylko wodę
czy płuczesz gardło szampanem..