dostrzegą istot nieprzebrane roje
i wstyd uczują, bezimienną wdzięczność,
lecz jakże późno, późno Mario Glorio.
I nie tam znajdą gdzie ułudne cnoty,
bo dawno temu zostały zniszczone,
jak domy, miasta w pijackich nalotach,
jak domy, miasta, zepchnięte, zburzone.
Szukać ich będą w wioskach zapomnianych,
tam medycyna brudne schyli czoło,
ujrzą kilkoro dzieci roześmianych,
ujrzą równiny, kwiaty, drzewa, zioła.
I tam przyklękną, na pogańskiej ziemi,
co ,,Chrześcijanie'' cudem nie wydarli,
wstaną powoli, wstaną odmienieni,
podadzą pustą by napełnić czarę.
Statkiem odpłyną z bakteryjną florą,
w glorii, pod wspólnym ludzkości sztandarem
a w dali mdławe światełka zapłoną,
tudzież nadzieją, tam już tylko żalem.