piołun na biało-błękitnej sukience,
to nie mów tylko że już mnie nie kochasz,
że już wybrałaś, że tak chciało serce.
A pozwól jeszcze w głębi piwnych oczu,
zobaczyć łąki, frasobliwe gaje,
nikłą pieszczotę w roztańczonych włosach,
barwne motyle, szemrzące ruczaje.
Płonny rumieniec jak różane kwiecie,
rozgrzeje naraz lica twoje śniade,
znów polne dróżki zobaczysz sekretne,
stoki, doliny, grzmiące wodospady.
Smukłą dłoń podasz z rosnącym uśmiechem,
z piersi się wyrwie przeciągłe westchnienie,
tacy pójdziemy wolno, bez pośpiechu,
tacy na łąki kwieciste wbiegniemy.