na spalonym niebie.
Zapach krwi
bije z ulic miasta.
Głuchą ciszę wypełnia
śpiew kilku ptaków.
Tak wygląda nasza wiara,
ta która z ojczyzną zgasła.
Okupiona polem trupów
dzielnych, młodych ludzi.
Stanęła nagle w czasie..
Jej los jakby się zagubił.
Zmarła nadzieja na wolne jutro.
Lecz jeszcze z grobu
woła za wolnością.
Jak feniks z popiołów
z mieczem powstanie.
Odbierze ręką młodych bogów
to co jej zabrano.
Da sygnał do walki,
bo godna jest nagroda
jaką jej obiecano...