a cień twój zaczyna się długi.
Tam czekał już będzie w płaszczu wilgotnym,
od kropel co z oczu spadają obficie.
Żeglarz bez duszy co wpływa na życie
Sam go nie poznasz, a przyszedł po ciebie.
Bo twarz ma zwyczajną choć z piekła wydartą
A w ślepiach ma pustkę przez życie zlepioną.
Go nie oszukasz, mu nie uciekniesz.
On zna każdego, co w księdze zawitał.
Dziada starego przybrał on ciało,
łatwo go było dorwać za grzechy.
Palce mu zgniły więc dłoń ma schowaną,
a druga zaś łapa ucięta przez diabła .
Była to kara za grzechy spełnione,
bo częściej niż ostrze ta ręka raniła.
Teraz patrzy w twe truchło na drzewie,
i nie chce go odciąć od liny przetartej.
Powód do szczęścia dzisiaj on znalazł,
Boś go z powrotem na ziemie sprowadził.
W końcu zabierze cię w podróż ostatnią,
lecz na końcu tej drogi nie znajdziesz ty szczęścia.
Bo ostatnim z przyjaciół twych był stary sznur.
Dalej związany on z twoim jest ciałem.
Z nim nie pogadasz bo nie jest to człowiek.
Jednak się nie martw o takie sprawy.
Bo na ciebie gospodarz piekła już czeka.
Znajdzie ci miejsce i wyznaczy karę.
Nie zapomnisz już nigdy co to cierpienie.
A teraz blisko żniwiarza trzymaj się malcze,
byś bezpiecznie dotarł na miejsce.
Bo ciemność wokół jest chłodna, i głodna.
A ja na to z boku patrzył znów będę.
I łezkę uronię na płaszcz i tak już mokry.
Jednak nie moja była w tym wina.
żeś życie zakończył marnie, ja tchórz.
Więc żegnaj kolejna duszo stracona,
Bo drzwi moje zamknięte już są dla ciebie.
Więc gnij, gnij tam na dole.