W uszach pisk,w oczach strach.
Wzdłuż okopu biegnie trup,
z karabinem, lecz bez głowy.
Huk. Krzyk. Rozkaz Oficera.
Ranny w dole ciągle biega,
i wydaje nam komendy.
Na śmierć oddział znowu posłał,
bo im kazał biec na wroga.
Tętent. Tupot. Ludzkie krzyki.
Na powierzchnie płynie fala,
fala z wojska wypiętrzona.
Tylko kilku z nich przeżyje,
Tylko kilku zn ich tu wróci.
Reszta padnie od kul gradu.
Szmery. piski. Smród. Okropny.
Biegną szczury do okopu,
szybko pędzą tu na obiad.
Mięsa mamy pod dostatkiem,
bo co chwile jest dostawa.
Szkoda tylko, ze jest ludzkie,
bo bym z chęcią go skosztował .
Huki. Strzały. Płacz nie ziemski.
Nowe trupy się witają.
Trzeba od nich brać ubrania.
Trzeba od nich brać co cenne.
Czasem list w kieszeni znajdziesz,
bo do bliskich żołnierz pisał.
Zabierz go i chroń przed deszczem,
może przyda się na opał.
O sumienie ty się nie martw.
To jest wona tu nie takie grzechy mają.
Huk. Potężny wystrzał słychać. Krótki rozkaż w twoją stronę.
Idź i bij. idź i walcz. Idź i giń.
Takie twoje są zadania.
Giń za czyjeś podłe plany, osierocaj przez błąd ludzki.
Boś ty tylko prosty żołnierz,
mała iskra w wielkim ogniu.
Huk. Strzał. Krew i błoto.
Biegnij na przód z kompanami.
Biegnij na przód wyrżnij wroga.
Huk. Strzał. Nagła cisza.
Nic nie czujesz, ledwo słyszysz. Jaka ulga.
Strach już trawi twoje ciało.
Widzisz jak padają trupy,
widzisz jak tu wiele ciał spoczywa.
Możesz i ty się położyć.
Boś wykonał jeden rozkaz.
Nie martw proszę się o resztę,
Bo kto inny też spróbuje.
I tak w koło, i tak w koło.
Bo to wojna jest mój drogi.
Śpiewy. Harfa. Piękny blask.
Ofiarom I Wojny Światowej.