gdyż droga nie jest
szeroka
lecz hiszpańskie widoki
głaszczą siatkówkę
oka
Zostałem opluty
i nagrodzony pogardą
lecz przezwyciężę trudy
grając ostatnia kartą
Minąłem Alpy i Pireneje
gdzie dzwonki
na krowim karku
dźwięcznie dzwoniąc
budziły mnie do życia
Jam powsinoga
wędruję od świtu
do zmierzchu
Nie w swoje
lecz w imię Boga!
Bez niego
już nie jeden raz
bym przepadł
w przepaść skalistą
bezbrzeżnie
pustą . . .
Los mój tułaczy
śpię na plaży
lub w górach
gdzie lazurowa
barwa nieba
odbija się w morzu
i tańczy w chmurach