krzyczały że przyszłość
niepewna jest
A dzikie bobry
znad czystej Odry
z marzeń chciały
okraść mnie
Koncertem nad Łebą
świerszcz ze swoją kapelą
umilał mi chwile
Zaś śpiewnym rechotem
żabki spod Pragi
kołysały do snu
Nad jezioro Bodeńskie
skowronki wraz z Lechem
Wiodły mnie
romantyczną aleją
Nad Morzem Śródziemnym
o wrześniowej porze
szyderczo wyśmiała mnie mewa
I tylko albatros- wielki pan nieba
Powiedział jej
żem pieszo przyszedł tutaj
aż z Sobolewa . . .