pragniesz kochać, lecz nie możesz.
Wodą z serca kwiaty karmisz,
śpiewasz im ballady stare.
Zbudowałem, nam z kryształu pałac.
Z serca dywan ci wyszyłem,
by masował twoje stopy,
by podglądał cię gdyś naga.
Chciałbym ogień znów podłożyć.
Chciałbym wrócić na ten cmentarz.
Miejsce smutne dało szczęście,
głos rozkoszy nam tam śpiewał.
Obłok płakał na ten widok,
bośmy twarde łoże mieli.
Posłaliśmy je tym grzechem,
Nie zawita już tam anioł.
Braki mi rosy na twej skórze,
brak dotyku kojącego .
Wszystko to na statek wsiadło.
łajbę, która gdzieś na skalach padła
Teraz wchodzę w każdą falę.
Mam nadzieję, że coś znajdę.
Chciałbym chociaż list w butelce,
lecz i na to mała szansa.
Boś odeszła z moim serce.