cicho wolno, bym nie słyszał.
Pani wasza dała rozkaz,
wróćcie tylko z jego duchem.
Krwi rozlejcie ile trzeba,
łez nałapcie, gdzieś do kotła.
Zamroźcie serce, lub ubijcie.
Nie chcę słyszeć jego bicia.
Zgasił światło, więc jest nasz.
Wbijcie włócznie z ostrzem grzechu,
siatką nogi mu odbierzcie.
Język fałszem też zbiczujcie.
Zwiodła nam Pandora durnia.
Skusił się choć znał ją dobrze.
W brudnym teraz jest przedsionku,
nie chce drzwi otworzyć ciężkich.
Wie gdzie trafił, lecz nie za co.
Ja mu to wyśpiewam w rytmie.
W rytmie śmierci i łez bliskich.
Niech też cierpi tak ja oni.
To prawdziwą będzie karą.