we włosach motyle z jutrzenki,
pagórek ocieka wciąż słodko,
łakomym dotykiem ręki.
Widać oczy zmrużone,
policzki blade w rumieńcach,
wargi na wpół rozchylone,
palce szczepione w objęciach.
Spod bluzki piersi wyjrzały
ze słowem jednym z oddechem,
połową większą, niecałe,
z błękitem oczu, z uśmiechem.
Miłosne słychać wyznania,
muskane promykiem słońca,
wilgotny, kwiatami usłany
pagórek się jawi tańczący.