dobry mąż i ojciec rodziny.
Nie żaden psychopata ani alkoholik
który pije tylko dla zwykłej rutyny…
Najpierw blady, później znów czerwony.
Ręce trzęsą się. W epilepsji drgają!
Nic się nie dzieje, chce kupić kondomy.
Ludzie go znają? Albo tu nie znają!
Patrzy w lewo, no i w prawo…
W obie patrzy strony!
Po czym schyla głowę nisko i szepcze:
– Ma pani kondomy?
Sprzedawczyni wyciąga prezerwatywy
i kładzie na ladę, na której jest prasa.
On, człowiek niezmiernie uczciwy
wyciąga portfel i sypie się kasa.
Ma żonę, ale rzuca okiem na erotyczne gazety.
Na okładkach są piękne i cycate panie
nie czyni absolutnie tego dla podniety.
Czy mu stanie albo mu nie stanie.
Tylko instynkt samozachowawczy nim kieruje
naprowadza go na te nagie zdjęcia.
A pani sprzedawczyni tylko obserwuje.
Z kim ma do czynienia? Bo nie ma pojęcia!
Dwa dni później…
Był wtorek, wszystko odbyło się po bożemu.
Po ciemku swojej żonie wkłada
u komunii był przecież dwa dni temu
więc w dzień nie bardzo mu wypada.
Na dodatek okna zasunięte, nikt się nie dowie
a jęki małżonki tłumi prześcieradło.
Stara się biedny, na ile ma zdrowie
tyłkiem ruszać, niczym z zegara wahadło.
Musi mieć chwilę, zanim się zaspokoi
żona znowuż szerzej rozkłada swe nogi
im dłużej trwa penetracja, tym bardziej mu stoi.
Ach, jakiej przyjemności dostarcza jej drogi!
Historia do tego się sprowadza
iż szczytuje, a sperma do prezerwatywy leci.
Lekarz zabezpieczenia mu wcześniej doradzał
aby nie mieli więcej już dzieci.
Plemnik z plemnikiem główkami się gniecie
krzycząc z nawilżonej i gumowej ściany.
Pewnie skończą w koszu albo w toalecie
losem tragicznym jak również nieznanym!
Śmierć przez uduszenie w tej przeklętej gumie!
Jakaż straszna! Nikt jej nie zrozumie!