Mrok był cudny , tajemniczy .
Księżyc blaskiem jasnym świecił .
Gwiazd tyle ze trudno zliczyć
a śnieg , bladym puchem kwiecił
drzewa .
W jaśniejącym obrazie , gdzie knieje .
ukazując zmrożone diamentowe róże ,
wiatr północny nad nimi szaleje
nęcąc by nabrać ochoty na podróże .
Podmuch do tego hałaśliwy
pląsał , drażniąc krzewy i konary .
Z zamku wyjechał król szczęśliwy
nie bojąc się odgłosów dzikiej chmary .
Przy jego boku piękna księżniczka
w saniach , wtulona w tatusia siedzi
W ciepłym kożuchu , ciepłych trzewikach
udekorowanych łańcuszkiem z miedzi .
Wjechali w las i ciemne bory
a księżyc przez gałęzie przebijał .
Między drzewami wilki jak zmory ,
gdy orszak szybko sunąc je mijał
bezlitośnie wyły i warcząc straszyły .
Głodne pokarmu wszędzie szukały
zęby groźne do ludzi szczerzyły ,
z nienawiścią z nich śliny spływały .
II
Pochodnie jarzyły się jasnym ogniem ,
oświetlały zbliżające cienie .
Bestie podchodziły nad wyraz chłodnie
aby rozpocząć atak , gryzienie .
W końcu uderzyła wściekła zgraja
i żywym pokarmem zaczęła się upajać .
Konie pierwsze odczuły zapach osocza ,
walczyły ! Ile sił im tylko starczyło ,
zjawiła się wendeta prorocza .
Śmiertelne błogosławieństwo do ludzi kroczyło .
Nadbiegły następne stada ,
pomoc ratunek poczęły przepadać .
Mknęły do palącego się w puszczy światła
a bitwa o życie nie była już łatwa .
Umierają też lasy ze świętym skowytem
i wilki walczące o kęs we własnym gatunku ,
odsłaniając ślady krwawych pocałunków .
Są miejsca przeklęte bezwodne
w których czasami się znajdujemy ,
i są w nich bestie wilczo głodne
gdzie pokarm z siebie szykujemy .