Płacz ich przerywa ból , pojękiwania .
To matka na łożu śmierci kona !
Jak księżniczka
!
Dotykając zatrutego wrzeciona .
Ale to nie wytwór baśni dobrego pisarza ,
dzieje się naprawdę , dlatego mnie przeraża !
Brzdące które z nią wszędzie biegały ,
były na wycieczce w jeziorze pływały .
już nigdzie nie wyjdą! Nie popływają !
Boga w modlitwach teraz wzywają .
Kajając się , klęcząc na kolanach.
Ale ta wojna jest już przegrana.
Mama w bólu walczy z agonią,
rak dobija ją skażoną bronią.
Walkę podejmuje , nowotwór ciało zjada .
Ojca też nie mają ! Och biada im ! Biada !
Zamyka nagle znużone cierpieniem powieki
i snem niechcianym zaczyna się krzepić .
Egzystując od tej pory z Panem Bogiem .
Choroba zakończyła się nekrologiem .
I co dalej !?
Biedne sieroty bez grosza przy duszy ,
błąkają się po ulicach . Nikogo to nie wzruszy
że o jedzenie proszą , żebrząc pokornie .
Są bez czystych ubrań , wygląda to potwornie !
Za pieniądze uzbierane na jedzenie ,
kupują znicze , na cmentarz się udają .
Na grobie buchają blaskiem płomienie ,
kawałki dawnych wspomnień przyganiają .