Siedziałem w tawernie i sen mnie morzył,
chyliłem głowę by się położyć.
Deszcz lał na dworze , niebo jaśniało
od błyskawic i gromów . I mocno też wiało.
Na poprawę pogody nic nie wskazywało.
Pomyślałem że jako kronikarz napiję się wina
by wszystko opisać by lepiej wspominać.
Ludzkie zwyczaje , tradycje i krnąbrne sprawki.
Co jakiś czas robiąc na papierze poprawki
w arkuszu papieru na którym pisałem ,
kreśliłem , przekreślałem i wciąż coś zmieniałem .
Przyczyniłem się do szczegółowych opisów losów ziemi .
Człowieczych instynktów których nikt nie zmienił ...
...przez okno w gospodzie nazajutrz wyjrzałem
a tam stragan pełen ludzi , rumoru.
Wszyscy sprzedają, kupują , kręcąc się z zapałem .
i prości wieśniacy nawet ludzie z dworu
królewskiego , przez melodię zaczarowani .
Zastygają nagle w bezruchu zasłuchani .
Nikt nie wie gdzie i kiedy powstała
ale obłudnie sobie wpierają że ją znają .
Do ucha nikomu się nie dostała
a oni o niej niestety głupoty paplają .
Ich słowa są słowami zdrajcy Judasza
a kompozycja być może satyra Marsjasza ,
podobnie wzniosła nad niebieskie ciała
by siła boska ją za swoją dumę ukarała .
Rozdarła jej ciało , skórę na drobne strzępy
i zjedzona została jak wątrobę jedzą sępy,
przykutego do skał przez bogów, Prometeusza
którego mit mnie po dziś dzień dalej porusza ...:)
..a na miejscu strome schody .
Prowadzą w dół , prosto do gospody
gdzie miody i piwa gospodarz leje
jeśli ktoś zechce i wino podgrzeje .
Na regale nalewki i inne trunki
są takie jak ludzkie wizerunki
i podobnie też inaczej działają ,
wolniej lub szybciej nas upijają .
Fałszywymi maskami jakimi są .
Przyodziane zawsze z nas drwią .
Czym inny trunek , inne ma działanie
a każdy prosi o wypicie i o skosztowanie .
Przybliżając nasze niekontrolowane zachowania ,
alkohol je wyzwala , pokazywać nie wzbrania .
Pijak płacze , jest spokojny a nawet uśpiony
albo wszystko wokół niszczy będąc obrażonym .
Kiedyś zwykłe jadło teraz karmi go tylko wino ,
utrzymuje przy życiu aby pośpiesznie nie zginął .
Delirium nim szarpie, ciało kołysze i wywraca
każdego dnia się budzi i ma wielkiego kaca .
Ja znów pióro przycięte w inkauście moczę
i sam trunki piję by mieć wizje, sny prorocze....
Są różne legendy zmyślone ludowe opowiastki ,
zawsze część w nich prawdy albo też namiastki .
...otóż kiedyś w różne podania wierzono
i wiele dziwactw bano się i je czczono .
Były to smoki , strzygi i szkaradne czarownice
a częściej topielce przy rzece , jeziorze
które nawoływały w zwodnicze okolice ,
gdzie nie było wyjścia i nikt nie pomoże .
...tam topielec cię pochwyci i możesz utonąć ,
lecz nie za włosy tylko za twoją słabą wolę .
Jezioro twoje życie może od razu pochłonąć
jak stracisz w sposób hipnotyczny kontrolę
nad samym sobą .
.....karczmarz światło w lampie rozpalił ,
mój papier pokryły strumienie jasne .
Słyszałem gwar rozmów i krzyki w oddali ,
choć nie było mi łatwo , myśli miałem własne .
Tajemnicze ciemności nadeszły niepostrzeżenie .
Pomogły mi dumać w niepodzielnej uwadze ,
objęło mnie bezgraniczne , szalone natchnienie
by zmierzyć niesprawiedliwość na szalowej wadze .
Byłem sędzią zatwierdzającym wyrok na własnym procesie ,
bez znaczenia czy pisałem o życiu na wsi
czy o ciemnym lesie .
Są sprawy z którymi się nie zgadzam i protestuję
i zaraz nakreślę co moją głowę teraz zajmuje ...
.....nie widziałem piekła ni gorących płomieni
a wszyscy dalej pod moim piórem byli oskarżeni .
Pamiątką są te kartki które zapisałem
i wszystkie miejsca które odwiedzałem .
Miasta , ludzie , knajpy , zapchlone ulice
i nie dane mi było być bogatym.....
..jedynym majątkiem który posiadałem
była wiedza ,rysunki , literackie szkice .
Kiedy noc nadeszła , ukradkiem nastała
a dłoń od pisania osłabła i się osunęła ,
komar zanurzył swoją trąbkę do mojego ciała,
rzekłem wtedy , to nie koniec jeszcze tego dzieła !
Pająk w zakamarku pajęczynę przędzie
a kot nocą poluje jak morderca w ciszy .
Litości żadnej dla niej miał nie będzie
Pająk dla muchy on dla swojej myszy.
Natura uczyniła ich drapieżnikami ,
wyrafinowanymi , zimnymi mordercami .
...komar ssał krew z nieposkromionym apetytem ,
wydawać by się mogło ,
że było to dla niego orgazmu szczytem .
Ja też nie miałem dla niego za nic litości ,
uśmierciłem go dłonią bez wahania , w złości .
Karczmarz widząc że byłem zmęczony ,
łoże szybko zasłał i pościel wymienił .
Opadłem na niego snu łaknąc spragniony
i już nie rozumiałem co do mnie seplenił .
Widząc że snu pragnę , ciszy i spokoju ,
oddalił się ode mnie i wyszedł z pokoju .
Sny
...moje powieki się nagle zamknęły .
Do podświadomych bram odpłynąłem .
Wspaniałe marzenia mnie ogarnęły .
Gdzie teraz jestem ? Skąd się tu wziąłem ?
Śniło mi się że....
...szepty , szepty do nas przemawiają .
Czarne jak kruki padlinę dziobią ,
pełne płomieni ruin i zgliszczy ,
aby tylko wzajemnie się niszczyć .
Na dworze gromy , fotografowały niebo zachmurzone ,
części pokoju gdzie spałem .
Na zewnątrz znów , domy z drewna postawione .
Błysk z jasnego nieba jasełka odprawiał ,
znikał szybko . I znów tu i ówdzie się pojawiał .
Tylko że inny już wzór czyniąc nad gospodą .
....wszyscy mieli dość burzy , tęsknili za pogodą .
Ja znów wizję miałem tych wszystkich upiorów ,
ze snu w sen popadać zacząłem .
w obawach przed liczbą nadciągających potworów .
Gdzie teraz jestem ? Skąd się tu wziąłem ?
....koszmarne sny nie ustępowały ,
nawet na mały krok nie omijały
i używały sobie po mnie tak jak tylko chciały .
z miejsca na miejsce przenosiły
z boskimi ogrodami mnie połączyły
....noc upiorów gdzieś odchodzi ,
gasi księżyc który wschodzi
wbijający się przez szyby do środka ,
spływający po kwiecistych schodkach .
Wypalający srebrem swym każdy z kwiatów,
przenikający gdzieś do bramy z zaświatów
utkanej jak liść uschnięty z pajęczyny .
To wszystko prawda i żadne kpiny .
Noc mijała ,moc traciła .
Dzień nadchodził dając dumę .
Możliwe że moja pamięć zbłądziła
ale przebudzony odnalazłem ją rozumem .
Opowieści ucztujących
...wstając z łoża , okna na zewnątrz pootwierałem
z pragnieniem głodu aby zjeść śniadanie ,
jeszcze nie całkiem byłem dobudzony i ziewałem .
Poprawiłem swoje ze snu wymięte ubranie .
Posiłek był obfity a stół , udekorowany i zastawiony ,
wędzona szynka i boczek , kiełbas pełna misa ,
duszone warzywa a w nich kurczak upieczony .
Potraw bez liku że aż trudno mi je tu opisać .
Jadłem zachłannie zapachem znęcony ,
ze smakiem , przełykając rodzaj soczystego kęsa .
Apetyt rósł a ja nie byłem nasycony ,
Krojąc kawałek pieczonego chrupiącego mięsa .
Omijając końskie stajnie , chlewiki świńskiej trzody .
Wtem ! Drzwi się uchyliły do ciemnej gospody ,
po schodach schodził mały człowieczek .
Miał siwą brodę i włosy był starszej urody ,
przemieszczał się koło kontuaru i beczek .
Wszyscy uwagę na niego zaraz zwrócili
głównie karczmarz , orzekając że się ma wynosić .
Nadal gaworzyli , alkohol spragnieni pili ,
nikt nie chciał go do swojego towarzystwa zaprosić.
Ja jako jedyny rękę wyciągnąłem i zawołałem ,
miodem i strawą go ugościłem i poczęstowałem .
Jadł przezornie i nawet się nie zadławił .
w podzięce różne historie mi prawił
i mówił....
...to , co usłyszałem ,sprawiło że nie byłem zadowolony .
Rzekłem z powagą i gniewem w niego zapatrzony .
- obojętność rzecz niepojęta niesłychana .
Na ludzkiej pysze jest wyhodowana -
- mogę dać głowę że coraz więcej jest jej w tych stronach -
odpowiedział skrzat , trzymając rękę na moich ramionach
i szepcząc mi tajemnice do ucha .
Opowiadał następną historię ,
uwielbiałem go słuchać...
...wszystko stawało się nie do pomyślenia ,
naciskał bym słuchał i wysuwał kolejne oskarżenia .
Po moich kolanach butami swoimi mnie deptał ,
nie chciał zejść z nich , wciąż mi na ucho szeptał .
O tym jak nikogo nie dotyka najgłębsze sumienie
a wina zapomniana staje się celu uwieńczeniem .
Powiadał mi o plebanie z pobliskiego kościoła
z jakim zaangażowaniem pot leje się z czoła ,
kiedy kazanie swoje na mszy wygłasza
z charyzmą w niebiosa do raju zaprasza .
W końcu za pióro swoje pochwyciłem
i w inkauście końcówkę zamoczyłem
by nic nie ubiegło temu ,co z ust wypowiedziane .
Dzięki mocy atramentu później było przekazywane...
...od dawien dawna arystokracja
trzymała stalową rękę na wolności ,
jej atrybutem była ciągła dominacja .
Brnąc w pieniądze bez żadnej skromności.
Czerpiąc przyjemność z wyzysku człowieka
jeśli się nie zgadzał bito i chłostano
i dziesięcinę z biedaka wyciskano .
Podobnie kiedyś kościół się zachowywał
pod szyldem szantażu , ciągłej supremacji ,
pozornie Boga Najwyższego wzywał
przekonany niezwykle do determinacji .
...zapisywałem siedząc w skupieniu do kart swoich przykuty
i opowieściami skrzata zauroczony , poruszony , osnuty .
On lampkę trzymał bym nie zrobił kleksa jakiejś plamy ,
nagle ktoś się przysłuchiwał o czym tu gadamy .
Był to wampir który swoje kły obnażał
i swoją obecnością wszystkich zamrażał .
Nikt nie chciał go do swojego towarzystwa zaprosić ,
jak wcześniej skrzatowi , kazano się wynosić .
A ja trochę pieniędzy swoich posiadałem
i podobnie go ugościłem jednak krwią poczęstowałem .
Była to krew ze spisanych opowieści .
On w zamian się żalił i przekazywał mi wieści
ze świata...zachłannie piórem je zapisywałem
i swoim gościom wino w puchary wlewałem .
Potem słuchałem...słuchałem...słuchałem....
...po tej opowiastce pióro na krawędzi stołu odłożyłem
i z nimi nalewki się wszystkimi napiłem .
Wznosiliśmy przeróżne puchary i dziwne toasty .
Za niezliczone podróże ,miejsca i nagie niewiasty .
Oni śmielej ze mną rozmawiali
i więcej tajemnic mi wyjawiali .
Na niektóre z nich śmiechem reagowałem ,
nie we wszystkie wierzyłem i się upierałem .
Biesiada nadal trwała .
Wszystko to prawda i słowo honoru ,
muszę o tym mówić...nie mam wyboru .
...cóż mogę powiedzieć ? Cóż mogę wyrazić ?
Nie powiem że wzbudziło to we mnie jakiś smutek
ale jedno muszę przyznać i poprzeć morałem
bo sam teraz z moimi myślami zostałem .
A nikogo do siebie przez chwilę nie dopuszczałem .
Lepiej jest kochać wiedząc że coś stać się może
niż by lata upłynęły i czuć brak miłości ,
wychodząc na pustkowia albo na rozdroże
i tam być samemu oraz z braków pościć .
Cóż za wielka kara nas wtedy spotyka ?
Jaka tragedia naszą jaźń dotyka ?
A to wszystko piszę bo nie mam imienia ,
bazgrolę i wysuwam nowe oskarżenia .
...przez to ja nie mam prawdziwego imienia
przecież istnieć w ogóle nie powinienem ,
Wszystko co dotknięte czasem się zmienia
ale dlaczego powiedzcie , za jaką cenę ?
Kamraci pili ze mną, jedli , ucztowali
i co im opowiadałem zdumieni słuchali .
Więcej nie piłem , choć byłem w sile ,
inni znów obok mnie mieli z dwa promile ?
Następne wizje wyciągnąłem ze swojego umysłu
aby napisać o mieście kwitnącego przemysłu .
Nadeszły chmury jak żądze cielesne
odpychając od nas niebo bezkresne .
Goście odeszli , tych których gościłem .
Znowu samotny jakiś czas pozostałem
i nad owymi wydarzeniami kłębiąc się płakałem ...
Na przeciwko w odosobnieniu ,
na końcu lokalu w samym jego cieniu ,
siedział młody chłopak chory na depresję .
Karczmarz straciłby przez niego koncesję ,
sprzedając mu alkohol , bądź go upijając .
Podszedłem do niego wcześniej go nie znając .
On wyciągnął na stół zwiniętą w rulon karteczkę ,
przyozdobioną w czerwoną cienką wstążeczkę.....
Może to jest całość , połowa , trzy ćwierci ?
Jak moich bohaterów dotyka całun śmierci .
Umierają w cieniu ziemi pogrążeni ,
sumieniem jak kamieniami obciążeni .
Sadystyczny filozof , poeta podły
z przewrotną naturą obrazoburczą
którego nie ruszają żadne modły .
Członki i mięśnie z zimna się kurczą
dlatego że jego dusza przez demony jest opętana
ze źrenicami odwróconymi na drugą stronę .
Stała się domem Księcia Szatana
który kiedyś był szanowanym demonem .
Zakończenie
A Gabriel będąc aniołem ,
mieszał na ziemi przewracał jej dołem
który przez bogów jest obserwowany z góry .
Na który spoglądają hurysy , niebiańskie córy .
Z oczami niezwykle pięknymi ,
wszystko na wskroś przenikającymi .
Ułamki czasu ,noc Saturnowa ,
przychodzi nagle by nas pochować .
W wieczny sen nas uśpić , pogrzebać na wieki .
Obdarzyć cerą białą , odebrać wypieki ,
odebrać rumieńce .
Podarować pięknych nocnych kwiatów wieńce .
Zesłać promień błogości i ukojenia ,
zakończyć ból i inne cierpienia .