Pierwotny u wszystkich ludów sposób traktowania zmarłych
to zjadanie zmarłych –
należę do tych, których głód niepokoi
Najpierw uderza w oczy pożądliwość –
istnienie i zanikanie przedmiotu
odczuwasz głód i odczuwasz pragnienie
*****
Kanibalizm subtelnie wdarł się do moich świątyń
gdzie moi kapłani – moje głodne zmysły
spełniają niepojętą ofiarę
Czy ja mam ten głód, czy ten głód ma mnie?
Więc myślę o tobie, kobieto –
religio
i nie wiem, czy chce mi się wiary, czy seksu
*****
Pulsowanie wszechświata przepowiada choroby
i klęski, więc słucham to bóstwo tęskniący
nazywam przedmiot, który jest Bogiem
jakbym otoczył się wszelkimi snami
Miłość jest odpowiedzią bez wzajemności –
jest lepsza od Boga
*****
Obejmuję umiłowaną i nie posiadam wiary
dusza moja cierpi i znieczula się wobec cierpienia
choruje na szukanie Boga, którego straciła
Nie chcę iść dalej w ten głód
stwórz mnie od nowa Wszechwładny –
zawały serca wszech przestrzennego dopadły człowieka
który się modli i przeklina los
*****
Święty Jan od Krzyża sugeruje
że cnota bywa przeszkodą dla religii –
sam przecież nie może radzić utraty cnoty
Więc trzeba cierpieć?
Absurd cierpienia nie istniał u źródeł –
zaprzecza wieczności
a w sztuce absurdem jest śmierć!
Więc ja jestem grzech przywiązany do Słowa?
pożądaj mnie Słowo
mój władco
*****
Ciało wyczerpane hekatombą głodu
mniej elastyczne twardnieje
moje dłonie mogły być ciepłe
a wzrok kolorowy –
piękna, która ustalasz reguły
wydajesz ludzi na hańbę i na wstyd
A jednak zima jest wszędzie
i matowa powierzchnia skóry
kurczy tę ziemię, aż skręcają się kiszki –
kręte ulice zmęczenia i stresu
utrwalające ten śmiertelny głód
I odtąd już są tacy ludzie
których nie ma...