diabelskie grały nuty,
a w dali pośród śpiących wierzb
zawodził wiatr okrutnie.
Pot, męskich perfum mdląca woń,
nachalne, żądne ręce,
potem cisza co nie koi
i kołaczące serce.
Czemu z twych oczu tylu ran
szaleństwo wyczytano,
dręczono nocą i za dnia,
nadzieję odbierano.
Więziono w szpitalnej sali,
jak zwierzę pochwycono,
czemu tobie żyć nie dali,
czemu cię zamęczono?
Teraz już wrócisz tu gdzie chcesz,
nim w dalszą ruszysz drogę,
...jeszcze gorących tyle łez
...i uśmiech Pana Boga.