na nogach się słaniając,
wędrował bardzo wiele dni,
do domów drzwi pukając.
Bohater dawnych wojen dni,
co czas mu zmarszczki utkał,
a w duszy jego wciąż mu gra,
spełnienia cicha nutka.
Zapukał starzec znów do drzwi,
i choć mu otworzono,
nie dostał do jedzenia nic,
za płaszcz go wyrzucono.
Poszedł więc dalej drogą swą,
wciąż głodny i spragniony,
i upadł gdzie strumyku nurt,
tak bardzo był zmęczony.
Leżał w strumyku wiele dni,
strumyczną wodę pijał,
tak cały tydzień minął mu,
tak drugi tydzień mijał.
Wtedy pomyślał że czas wyjść
z strumycznej świętej wody,
gdy spojrzał w strumyk jeszcze raz,
dostrzegł że znów jest młodym.
I tylko zdjął już stary płaszcz,
co ciążył mu przez lata,
i tylko pobiegł drogą – tam,
na przywitanie świata.