unosiła kolejny, niemy, wspólny toast
rozlewając na chwilę wspomnienia
łudząco podobne do rzeczywistości.
Jeszcze tylko jeden i poczułaś
przyjemny dotyk palców,
za każdym razem tam gdzie chciałaś.
Po dochodzące bezwstydne pocałunki
coraz głębsze i głośniejsze
nie umiały zakończyć
strzepując z twoich oczu rozkosz.
Wino jak zwykle nie miało zdania
podrygując w rytm nieistniejącej melodii.