i są myśliwi których mord podnieca,
jakże się cieszą gdy zastrzelą sarnę,
jakąż im dumą rana jest zwierzęcia.
Choćby was prawo w ornaty ubrało
a ksiądz bezduszne plótłby dyrdymały,
sumienia wasze po stokroć zbrukane
a ręce od krwi mokre, ociężałe.
Dawno was żony winny były wykląć
i bez łzy jednej, nadto las już płakał,
z rumieńcem wstydu odejdą, umilkną,
w purpurę liści, u podnóża kwiatów.