nie ma smaku krew
wolno wręcz niespieszno
płynie niczym rtęć
ogień w niebie płonie
burza ołów śmierć
żar w błękitnej dłoni
wiatr unosi pierś
ślady znów zmazane
duchem stał się dzień
winy wyrównane
szlak przecina sen
spowiedź mroku cicha
grzech przybytkiem jest
martwą w oczach skruchę
wabi wokół śmiech
zawsze krajem zmierzchu
nie ma smaku strach
cicho sobie szepcząc
z nocą płynie świat