skrzydłami zatrzepotał
i my za Orłem żeśmy szli,
miarowym, równym krokiem.
Ziemię już naszą, znacząc krwią,
mogiły łzą zbłąkaną,
szliśmy dla ciebie, morza, łąk,
gór, borów rozśpiewanych.
I czasem któryś z nas miał sen,
że z krańca drogi polnej
z popiołów, ognisk tlących się,
Polska się wznosi wolna.
Szarawa jakby mundur nasz
i w chabrach, białych liliach,
dokoła Orła widać blask,
Ojczyznę dumną, silną.
I wiedzieliśmy że to już,
ostatnia może szarża,
ostatnie pchnięcie, wystrzał, huk
i piękny sen się sprawdzi.
A ty posłuchaj szumu drzew,
szelestu barwnych liści,
gromada strzelców, nuci pieśń,
wracają z pola bitwy.