szczęściem codziennym co nie budzi nocy
widzisz, wciąż jestem
w rozkoszy i ciszy
jak kamień się toczę ,
jak tęcza
nic się nie stało a jednak ta pustka
odbija się w sercu mocnym dzwonu tonem
zamknięta na zawsze na pragnienie życia
bez korzenia pędem na skale utkwionym
w próżni zawieszonej bez ciernia radości
co w bólu się wijąc rodzi owoc drogi
nie widząc już końca innego niż spokój
co skończy się bólem rozstania z pogodą
wiatr szumi i szumi
noc ukoi nerwy
bez uśmiechu w skupieniu
cicho śpi mrok ciemny