Wrześniowy uśmiech wkradł się między nas,
Zostawił lekko czerwony ślad gdzieś za uchem
I wgryzał się w jej usta, raz po raz
Licząc się z każdym jej oddechem.
Pędził dalej po ramionach aż do dłoni
Zostawiając za sobą przyjemne mrowienie,
Wszystko po to, by wrócić zaraz do jej skroni
I wpasować się w jej zastanowienie.
Cóż mogło być dalej, przecież to jeden dzień,
Mogliśmy się rozejść w przypływie pożegnania
I nie zostałby po nas nawet jeden cień,
Jedynie zostałyby puste oczekiwania.
Lecz, wrzesień wplótł się między nasze dni
I został tak twardo, aż mija kolejne dziś
Które pełne wrażeń łączy nas i różni,
A jedyne co wyprawiam jednym tchem
To jak patrzę na Ciebie jak śnisz,
I już wiem, jesteś moim wrześniowym uśmiechem.