Zasiadam przy stole, gdy Ty nie patrzysz,
Przejmuję kontrolę, gdy śpiewasz pod nosem,
Uderzam w Twe myśli, gdy jeszcze nie walczysz,
Rozrywam Ci serce, gdy unosisz się głosem.
Na imię mi Lęk.
Bujam w Twoich obłokach, jak lepka maź
Dotykam Twe nozdrza, brnę wprost do ust,
Urywam Twój krzyk, a Ty już grasz
I czujesz, jak wypływam z Twych bruzd.
Na imię mi Lęk.
Ukrywam się głębiej, gdy Ty nie patrzysz,
Przypuszczam szturm, gdy klniesz pod nosem,
Uderzam w Twe myśli, gdy już słabo walczysz,
Podpuszczam Gniew, gdy unosisz się głosem.
Na imię mi Gniew.
Przejmuję kontrolę, gdy myślisz że to koniec,
Krzyczę z Twych ust, gdy patrzysz na nią,
Uderzam w stół, gdy umysł Twój płonie,
Szepczę Ci w ucho, gdy wszyscy już śpią.
Na imię mi Gniew.
Ukrywam się głębiej, gdy Ty nie patrzysz,
Podpieram się Lękiem, gdy klniesz pod nosem,
Uderzam w Twe myśli, gdy już słabo walczysz,
Podpuszczam Wstręt, gdy cichniesz swym głosem.
Na imię mi Wstręt.
Jestem w Twym sercu, gdy myślisz o sobie,
Wkładam Ci słowa, gdy piszesz swe wypociny,
Rozdzieram Ci duszę, gdy ukrywasz się w głowie,
Obwiniam Cię, gdy szukasz przyczyny.
Na imię mi Wstręt.
Zasiadam przy stole, gdy inni w ciszy czekają,
Oddaję kontrolę, gdy Lęk znów przemawia,
Uśmiecham się, gdy duszę Ci rozrywają,
Dołączam się, gdy Gniew rozrabia.
Na imię mi Ja.
Płonie mój stół, niepokonany,
Widzę ich trzech, jak szczerzą swe kły,
Jestem tuż obok, całkiem bezradny,
I znów się poddaję i jestem już Zły.
Na imię mi Zły.
A to moi przyjaciele.