złość nerwy stres
patrz tylko w przyszłość
tam radość jest
Zamknij się
zamilcz
kocham swój ból
tysiące igieł
szerszeni rój
Autodestrukcja
po co Ci to
zerknij na ludzi
co widzą dno
Otchłań jest piękna
powtarzam Ci
w nocy i w dzień
wciąż mi się śni
Ciemność
chłód groza
to nic dobrego
odpuść już sobie
dosyć już tego
Kiedy nie mogę
bo to część mnie
ja muszę cierpieć
ból kocha mnie
I znowu bzdety
cały ich stek
zamieniasz złoto
w rynsztok i ściek
Wiem
znów masz rację
gadam wciąż bzdury
a moje żyły
czarnej krwi rury
Idę stąd
wreszcie
mam dosyć Cię
wyjesz pomstujesz
w nocy i w dzień
Proszę
nie odchodź
jest mi tak źle
chwycę się brzytwy
Uratuj mnie
Ten wenetrzny monolog popełiłem 3 września 2019 roku, siedząc w samochodzie i robiąc inwentaryzację umysłu. Grafomaństwo poziom: Ekspert :-p .
Tego samego dnia 80 lat wcześniej zakończyła się bitwa pod Mławą, jeden z epizodów obronnych Kampanii Wrześniowej, w ktorej walczył w polskiej artylerii Ś.P. brat mojego Ś.P. dziadka.
75 lat temu, i była to niedziela, a nie wtorek jak dziś, uzupełnione oddziały mordercy i kata Dirlewangera uderzyły na Powiśle, dzień wcześniej rozstrzeliwując na Starym Mieście 1300 osób. Mój w/w dziadek od strony ojca, rusznikarz z zawodu, strzelec wyborowy i powstaniec warszawski , przebywał już wtedy w obozie śmierci Buchenwald, a moja Ś.P. babcia wraz z moim 2 letnim wtedy ojcem w obozie pracy w Diclaim kolo Hildenheim, gdzie trafili po rzezi i upadku warszawskiej Woli, ktory mial miejsce 8 sierpnia 1944 roku.
Wszyscy przeżyli.
Gdzie jesteś moja siło ??? Dlaczego mnie opuściłaś wtedy kiedy najbardziej Cię potrzebuję...