chciałem wzbić się w obłoki,
ponad tłum.
Gdy myślałem że lecę
w plecy dmuchał mi wiatr
w stronę tęczy i gór.
Napotkałem Ikara,
gdy do słońca się śmiał
i patrzyłem jak spada
w stronę morza i skał.
W ustach czułem smak wody,
której nie da się pić,
raz był cierpki i słony,
raz był słodki i mdły.
Stopą ziemi dotknąłem
za mną tańczył kwiat bzu,
siadłem nieco zmęczony,
pośród wrzosów na mchu.
Sen ogarnął mnie błogi,
w skrzydła zmienił się kwiat,
trzepotałem powoli
...i leciałem jak ptak.