Materac chrapie do góry nogami,
Okno wybite, pokój zalany,
Lampa leniwie powłóczy nogami.
Drzwi grają skrzypiąc okrutnie,
Kubek rozlewa się po długim stole,
Fotel z regałem prowadzi kłótnię,
A futro pod szafą pożera mole.
W kuchni talerze krzyczą na siebie,
Sztućce marsz żałobny im przygrywają,
Żarówka komuś podkrada grzebień,
A parasole deszcz zapowiadają.
Buty odmawiają zdrowaśki na korytarzu,
Kurtki wieszają się na rozbitej ścianie,
Czapki wykładają o starym malarzu
A szale czekają w kolejce na pranie.
Telewizor znów polatał by po internecie,
Lecz komputer kurzem cały oblany,
Radio zalotnie czeka przy kwiecie
Aż zegar się obudzi i zejdzie ze ściany.
A w pokoju, jak opowiadają stare krany,
Leży człowiek, a jakby tego było mało,
Otwiera co dzień oczy całkiem zaspany,
A tam cisza, jakby nic się nie stało.