prowadzą tak, jak więźnia za przewiny,
każdemu każą by okazał skruchę,
lecz jakże można gdy jest się niewinnym.
Na ścianie słońce namalujcie złote,
koślawym pędzlem i niedbałym ruchem,
by lżej im było czas ten trudny znosić,
zanim wygrają z koronawirusem.
I włóżcie kwiatów kilka do wazonów,
niesionych w słońcu po przebytej burzy,
przywiodą na myśl to co w życiu drogie,
choćby nietrwałe jeszcze i ułudne.
A w dali wierzby ze snu wybudzone,
ludzką tęsknotą, niepokojem, lękiem,
zaszumią skargą ale i spokojem,
poszeptywaniem jakże tkliwym, rzewnym.